sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 1. Ciemność pochłonie...



"Piekło jest już puste.
Wszystkie diabły są na Ziemi"

~Claire~

Odkładam książkę na biurko słysząc znajomy dzwonek telefonu. Patrzę na wyświetlacz i dłuższa chwilę się waham zanim odbieram.
– Haloo? – rzucam przeciągłe powitanie nie mając najmniejszej ochoty rozmawiać z osobnikiem po drugiej stronie.
– Air, nadal jesteś na mnie zła? – słyszę głos Chrisa i zapadam się bardziej w siedzenie. Mrużę oczy i przecieram powieki. Nie chcę odpowiadać. Mam dość Chrisa i jego wiecznych humorków. Czasami zachowuje się jak sześcioletnie dziecko, któremu zabrano zabawkę, a następnym udaje opiekuńczego i kochającego chłopaka.
- Szczerze? – warczę do słuchawki. – Mam cię dość i chciałabym dostać od ciebie urlop. Jesteś jak wrzód na tyłku. Więc łaskawie proszę, abyś nie dzwonił do mnie przez następne 24 godziny, bo jak jeszcze raz usłyszę twój głos to eksploduję. Zrozumiano?
Nie czekając na odpowiedź rozłączam się i rzucam telefonem w róg pokoju. Pieprzyć to, że pewnie potem dostanę ochrzan od matki za zniszczenie kolejnej durnej zabawki. To niech przestanie mi kupować takie drogie rzeczy! Czy ja się o to proszę? Nie, oczywiście, że nie.
Wstaję z fotela i zbiegam po schodach na dół chcąc się jak najszybciej wydostać z domu. Gdy czuję podmuch zimnego powietrza na twarzy moje nerwy nieco się uspakajają. Zamykam drzwi domu na klucz i narzucając kaptur na głowę ruszam ulicą.
Jestem wściekła na matkę, Chrisa i Emi. Na cały ten cholery świat. Proszę bardzo, niech wszyscy próbują mnie ustawiać, ale ja się nie zmienią. Będę zbuntowaną dziewczyną, której nie da się zmusić do bycia szóstkową, wzorową córką ubierająca spódniczki w szkocką kratę i szare koszule z żabotem. Jestem jaka jestem i nie zamierzam się zmieniać. Podobam się sobie, a to jest chyba najważniejsze.
Gdy emocje już nieco opadają dociera do mnie, że nawet nie myślałam dokąd idę, a na dodatek zrobiło się koszmarnie ciemno. Zatrzymuję się w pół kroku i rozglądam dookoła. Po obu stronach mam domy, których nie rozpoznaję. Nazwa ulicy też nie brzmi znajomo.
Rozglądam się nerwowo dookoła, a po plecach przechodzi dreszcz. Mam wrażenie jakby ktoś mnie obserwował. Sięgam do kieszeni, a gdy napotykam pustkę klnę w myślach na Chrisa, który doprowadził do zniszczenia mojej komórki.
Obejmuję się ciasno rękami. Drżę. Wmawiam sobie, że z zimna, ale tak naprawdę to z zimnego strachu.
Kątem oka zauważam ruch po przeciwnej stronie ulicy. Nie zastanawiając się ruszam w kierunku z którego – jak sądzę – przybyłam. Ciągle mam wrażenie, że ktoś mnie śledzi. To wrażenie pogłębia się jeszcze bardziej, gdy zbliżam się do oświetlonej ulicy.
Może nie jest to specjalnie bohaterskie, ale rzucam się biegiem w stronę światła. Gdy już staję w blasku rzucanym przez lampy uliczne oddycham z ulgą. Kładę ręce na kolanach staram się wyrównać oddech.
Gdy unoszę głowę widzę przed sobą parę czarnych oczu. Krzyczę, ale ten zabieg przerywa mi silny policzek. Tak silny, że zataczam się do tyłu. Następny cios także wymierzony w moją głowę powoduje, że oczy zachodzą mi mgłą, a po chwili odpływam w czarny niebyt.

~Hayley~

Rozciągam się na łóżku. Patrzę w szary sufit z kryształowym żyrandolem. Ręce mnie bolą, a nóg w ogóle nie czuję. Biegałam przez cztery godziny bez przerwy. Powinnam wytrzymać dłużej. Czuję się beznadziejna i wybrakowana. Mama potrafi zrobić wszystko nawet nie dostając przy tym zadyszki. Biegać przez dziesięć godzin, podnosić wielokilogramowe ciężary, wykorzystywać moc przez kilka godzin nawet trochę nie słabnąc. I co najważniejsze zawsze wygląda pięknie i kusząco.
Ja jestem tylko samą skóra i kośćmi. Blada, z brzydkimi wypłowiałymi włosami i zamglonymi brązowymi oczami. Nie ma we mnie nic wyjątkowego. Nikt by mnie nie uznał za córkę samej Lucyfer. Ba, nikt by mnie nie uznał nawet za córę zdrowego człowieka. Co najwyżej narkomana.
Wiem, że nie przeniosłyśmy się na Ziemię z mojego powodu. Lucyfer ma gdzieś czy przeżyję. Zawsze może uwieść kolejnych i spróbować spłodzić silniejsze dziecko. Jestem bezużyteczna i wiem to. W piekle płonę, a na ziemi marznę. Nie ma dla mnie miejsca na tym świecie.
Zamykam oczy i odliczam od dwudziestu w dół. Gdy kończę otwieram oczy i siadam. Skupiam całą swoją energie w jednym punkcie i… Puf. Przede mną mruga mały płomyczek, który zaraz gaśnie.
- Ja pierdole! – krzyczę z bezsilnością.
Mama potrafi wywołać pożar, a ja nawet tego jednego nie mogę…  Jestem kompletnym zerem.
Wzdycham i przyciągam kolana do piersi, obejmuję je ramionami i spoglądam na tarczę zegara zawieszoną na ścianie naprzeciw mojego łóżka. Ze zniesmaczeniem stwierdzam, że jest już po północy.
Lucyfer nadal nie raczy wracać do domu. Wybyła po południu i od tamtej pory nie miałam od niej żadnych wiadomości. Na odchodne rzuciła tylko, że załatwi parę spraw związanych z moją szkoła i swoim interesem.
Tak, wiem jak głupio to brzmi… Wybrakowany demon chodzący do liceum i diabeł prowadzący klub nocny. Nie brzmi zbyt ciekawie. Ale to ona wpadła na ten głupi pomysł. Musi jej naprawdę zależeć na znalezieniu Znacznika skoro aż tak się poświęca…
Słyszę tupot stup na schodach. Zrywam się z łóżka i podbiegam do drzwi, aby powitać Lucyfer. Słowo zamiera mi na ustach, gdy widzę kogoś kogo nigdy nie spodziewałam się tutaj zobaczyć.

Czarne włosy, zaróżowione, pucołowate policzki, niebieskie oczy.
Chłopczyk podchodzi do mnie i chwyta za rękę. Potrząsa nią bezceremonialnie.
- Cześć, jestem Charlie, a ty?
Rumienię się uciekając wzrokiem. Wyrywam rączkę z uścisku czarnowłosego i  odpowiadam:
– Hayley – mówię to tak cicho, że jestem pewna, że Charlie nie usłyszał, ale on tylko szeroko się uśmiecha i mówi:
– Cześć, Hay – zaśmiewa się. – Masz zabawne imię, wiesz?
Rumienię się jeszcze bardziej ze wstydu. Chcę się odwrócić i uciec choć wiem, że córka Lucyfera nie powinna tak robić. To byłaby hańba.
- Ale to dobrze – uzupełnia Charlie. – ja mam na pełne imię Charles co oznacza wojownik. Głupie prawda?
Patrzę na niego uważniej. Jest chudy jak patyk i nie ma praktycznie mięśni. Ale pomimo to nie wygląda tak strasznie jak ja. Jak pole bitwy Ziemi i Piekła.
- Hay, wojowniku – mówię niepewnie po czym oboje wybuchamy przyjemnym śmiechem.

- Charles – mówię jak zahipnotyzowana.
Chłopak uśmiecha się niedbale opierając o ścianę.
- Tęskniłaś?


Hej wszystkim ;)
I jak wam się podobał rozdział? 
Długość pasuje? Za krótki/długi? Według mnie jest w porządku, ale oczywiście z entuzjazmem oczekuję waszych opinii. ;D
Następny rozdział powinien pojawić się za tydzień lub dwa, ale będę się starała jak najszybciej go napisać :)
Pozdrawiam, Elivira Q :*

19 komentarzy:

  1. Według mnie powinien być dłuższy :D Ale tak serio to jest taki średni, chyba w sam raz. Do końca nie wiem, bo lubię naprawdę długie rozdziały.
    Masz ciekawy styl, ale to sprawia, że jest naprawdę ciekawy. Rozdział naprawdę ciekawie się czytało i jestem zaintrygowana, mam jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi -_- Jednak to dobrze, bo na dłuższą metę kogo nie męczą tajemnice? Każdy chce je jak najszybciej odkryć!
    Dodałaś gifa z Ianem! Jeszcze dwa lata temu, gdy oglądałam ten serial, pewnie napisałabym, jak bardzo go uwielbiam. Teraz tylko go lubię, bo moim ulubionym aktorem stał się Mischa Collins <3
    "Wybrakowany demon chodzący do liceum i diabeł prowadzący klub nocny" - ta myśl najlepsza w całym rozdziale, rozbawiła mnie, a później zrobiło mi się naprawdę szkoda Hayley.
    Lubię tą córkę Lucyfera, bo gorąco wierzę, że w końcu uda jej się pokonać jej własne słabości. Jest mi niezmiernie jej żal i chętnie bym dodała jej otuchy. Powinna się cieszyć ze swojego imienia! Przynajmniej nie ma imienia, które jest kojarzone z pustą lalką barbie i zołzą -_-
    Jej postać naprawdę, naprawdę mi się podoba i mimo, że sama Lucyfer zrobiła na mnie wrażenie - sam motyw z prowadzeniem przez nią klubu nocnego nadal mnie bawi do łez - to wolę tą schorowaną córę królowej piekła.
    Mam wielką nadzieje, że Charles (ja cię kręcę, kolejne moje ulubione imię!) pokaże jej, że jest warta, co najmniej kilka takich Lucyferów, a jednocześnie nadal się zastanawiam, kim on do diabła jest? :D
    Niestety odpowiedzi na moje pytania nie mam i raczej jeszcze trochę poczekam na odpowiedzi, co wcale jakoś mnie (zbytnio) nie martwi :)
    Pozdrawiam ^^
    life-of-heros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mischa Collins? Nie znam :<
      Właściwie istnienie fantasy odkryłam dość nie dawno, a to dzięki TVD, dlatego aktualnie mam świra na punkcie Damona XD
      Hmmmm.... Dla Hayley na pewno planuję do odegrania ważną rolę, więc będzie musiała pokonać swe słabości :D
      Dziękuję za komentarz <3
      Pozdrawiam, Elvira :>

      Usuń
  2. rozdział był świetny według mnie, chciałabym żeby był dłuższy ale może być :) Nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny rozdział. Co do długości to jest w sam raz, chociaż zawsze może byc dłuższa. Zazwyczaj nie mogę się przyzwyczaic, że ktoś pisze w czasie teraźniejszym ( krzyczę, rumienie się; bardziej mi pasuje krzyknęłam, zarumieniłam się) ale u Ciebie mi to nie przeszkadza. Piszesz to w taki sposób, że pasuje idealnie.
    Szkoda, że Hayley jest taka niedowartościowana, wydaje się bardzo sympatyczna. Bardzo zaciekawiła mnie również postac Clarie. Ciekawi mnie jaką rolę odegra w tej historii. Zastanawiam się też kto ją obserwował. Wprawdzie mam pewne podejżenia, ale jeszcze okaże się czy są słuszne. Mam nadzieję, że wszystkiego dowiem się w najbliższych rozdziałach.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i jestem zadowolona, że przypadła ci do gustu narracja, bo szczerze? Nie potrafię za bardzo w czasie przeszłym. Sama nie wiem - teraźniejszy czas bardziej mi pasuje :) Wydaje mi się, że jest się wtedy bliżej wydarzeń :)
      Nie wiem jakie są twoje podejrzenia, ale będę starała się, zaskoczyć ;>
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Rozdział świetny, długość mi odpowiada. Jestem ciekawa co stanie się dalej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ekstra rozdział ;) Mam więcej pytań niż odpowiedzi, ale to dobrze. Zachęca, aby czytać dalej.
    Czekam na kolejny i pozdrawiam, Sophie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Po moim bardzo nieogarniętym pierwszym komentarzu czas na drugi, bardziej normalny. Od razu zaznaczę, że rozdział może być zdecydowanie dłuższy. Myślę, że nikomu nie będzie przeszkadzało jeśli wydłużysz notki według własnego uznania. Muszę przyznać, że wspaniałe piszesz w pierwszej osobie. Pięknie opisujesz, oddajesz emocje. Twój styl jest utrzymany na naprawdę wysokim poziomie. Aż przyjemnie się czyta tekst, który w żadnym stopniu nie jest wybrakowany. Co więcej. Okrywasz tajemnicą wiele spraw odkrywając zaledwie początkowe karty - dobrze. Sama jestem zdania, że im więcej niejasności tym lepsze wrażenie. To też przyciąga czytelników, którzy łakną rozwiązania zagadek. Zaczęłaś od Claire. Od razu stykamy się z interesującą postacią. Wprawdzie nie poznajemy zbyt wiele z jej historii, ale jednak jest w niej coś co niemal każe ją zapamiętać. Kurcze, co się z nią stało na końcu fragmentu? Tyle pytań, zero odpowiedzi. Naprawdę szkoda zrobiło mi się Hayley. Jako córka samej Lucyfer wydawałoby się że w potędze powinna niemal równać się z matką, a tu na każdym kroku wszechświat próbuje udowodnić jej, że jest gorsza i niezasługuje na miano córki diablicy. (Btw niech ktoś mi wyjaśni kim jest Lilith?) Mam ochotę wesprzeć Hayley i dowieść, że także ma własną wartość. Naprawdę żal mi jej a to sprawiło, że ujęła moje serce. Interesującą postacią okazuje się także Charlie. Wiem o nim jedynie tyle, że poznał Hay dawno temu - w dzieciństwie, ale chciałabym poznać go bliżej i mam nadzieję, że będzie mi to dane w kolejnym rozdziale. Jeszcze wracając na moment do Lucyfer. Bardzo spodobał mi się pomysł, prowadzenia przez nią nocnego klubu. Opowiadanie naprawdę przypadło mi do gustu, dlatego obserwuję i dodaję do Polecanych za własnym ;)
    Pozdrawiam Carlie S

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :O Serio? Sprawdzałam dwa razy i dziś nie jest prima arpilis! Kiedy czytałam twój komentarz czułam się wpierw zaskoczona. Nie sądziłam, że moje opowiadanie zostanie tak dobrze odebrane, bo szczerze mówiąc to moje pierwsze poważne przedsięwzięcie.
      Bardzo dziękuję za taki komentarz <3 Aż ciepło się robi na sercu :)
      I dobrze, że udało mi się zrobić tak tajemniczo, bo myślałam, że mi nie wyjdzie. :D
      Charile'ego na pewno będzie można poznać bliżej, bo planuję zrobić z niego jedną z głównych postaci.
      Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam,
      Elvira Q :>

      Usuń
  7. Jestem mile zaskoczony, podoba mi się sposób pisania, opisy są wyraźnie i naprawdę potrafiłem się wczuć, co oznacza, że czułem się jakbym znajdował się razem w pomieszczeniu z Hayley :) Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cieszę się, że wywołałam u ciebie taką reakcję ;P
      Pozdrawiam, Elvira Q ;>

      Usuń
  8. Wpadłam tutaj przypadkiem i nie żałuję. Piszesz naprawdę dobrze, lekko i poprawnie, a ja to cenię. Opisy są, dialogi sa, wszystkiego jest w sam raz. Naprawdę się cieszę, że tu trafiłam. Fabuła wydaje się być bardzo ciekawa, widzę w tej historii potencjał. Jestem ciekawa jak to wszystko rozwiniesz. duży plus za śliczny szablon i za aktorów, jacy się tu pojawiają. Ian, Emma ♥
    Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny rozdział i życzyć masę weny! Pozdrawiam!

    W wolnej chwili zapraszam do siebie. Byłoby mi bardzo miło, gdybym mogła poznać Twoją opinię :) Your perfect imperfections

    OdpowiedzUsuń
  9. Widziałam że masz sporo długich komentarzy więc streszczę się ;-)
    Ogólnie podoba mi się cała fabuła - szczególnie Zayn w roli upadłego :-)
    Do tej pory czytałam tylko jeden blog o takiej tematyce więc jestem dość ciekawa tego jak potoczą się losy bohaterów. Jak dla mnie długość rozdziału jest ok. Lubię kiedy opisywane są uczucia bohaterów - ty to robisz i zyskujesz u mnie kolejnego plusa ;-)
    Na pewno będę czytać
    Jeśli masz ochotę wpadnij do mnie
    i-never-give-up-you.blogspot.com/?m=1
    PS: Jednak nie wiem czy będziesz chciała czytać bo dzisiaj dodałam 12 rozdział :-) mam nadzieje że jednak wpadniesz (zależy mi na tym żeby osoby, które piszą lepiej ode mnie komentowały to co piszę :-D ).

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny :D
    Długość rozdziału mi jak najbardziej odpowiada.
    Parę osób z tw obrazków kojarzę ;)
    Bardzo ciekawe - ogólnie :)
    Pzdr :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Długość nie jest zła. Zaciekawiłaś mnie, a to jest najważniejsze. Jestem ciekawa co wspólnego ma ta Claire z całą historią. Właściwie to nie za bardzo ją polubiłam. Ciekawi mnie jednak jeszcze to, kto ją tak uderzył. Śmiesznie to brzmi, że Hayley mówi do swojej matki Lucyfer, ale podoba mi się to. Jeszcze to, że jest właścicielką klubu nocnego - nieźle. Mam nadzieję, że wkrótce dowiem się po co wróciła na ziemię. Polubiłam Hayley. Mam nadzieję, że będzie sporo o niej. I jeszcze Charles. Coś czuje że będzie z nim sporo akcji. Liczę na mały romansik. <333

    OdpowiedzUsuń
  12. Gif z Ian'em na końcu ahhhhh ♥♡♥
    Polubiłam Hayley i Charlesa...
    Masz duży talent, świetnie piszesz i co najważniejsze nie robisz powtórzeń, błędów też wykryłam. Claire mnie intryguje, mam nadzieje, że w następnym rozdziale dowiemy się czegoś więcej o niej a tymczasem zapraszam do mnie alex2708.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Melduję się.
    Rozdział na długość był odpowiedni, chociaż pokusiłabym się o trochę dłuższy. :) A co do treści: na początek serwujesz nam perspektywę Claire. Nie powiedziałaś nam o niej za dużo, ale już śmiem twierdzić, że to ONA. Oczywiście tak podpowiada mi moja kobieca intuicja, inaczej mówiąc dedukcja, co oznacza, że zgaduję. :D Szkoda, że skończyłaś jej perspektywę w takim momencie! Za grosz wyczucia (dobra, przesadzam xD). >.< Ja już chcę wiedzieć, co się z nią stało. Mam niejasne wrażenie, że to Lucyfer ją zaatakowała... Dobra, przejdę do Hayley, bo chcę jeszcze dorwać następny rozdział. :P Szkoda mi jej, naprawdę szkoda. Gdyby ktoś zaczął w nią wierzyć, mogłaby się okazać naprawdę miłą (bo na taką wygląda), ale i potężną osobą. Zazwyczaj wiara w siebie najbardziej pomaga, by coś osiągnąć. A by zacząć wierzyć w siebie trzeba mieć jakieś wsparcie. Lucyfer nie daje takiego wsparcia za bardzo, prawda? Biedna Hay. :( Charles - kolejna zagadka!
    Czemu wszyscy tak jarają się Ianem? Ja rozumiem, że on jest tym wampirem i wgl, ale bez przesady. XD

    OdpowiedzUsuń
  14. Po przeczytaniu rozdziału jestem szczerze zaintrygowania dalszą częścią. :) Masz ciekawy styl, dzięki któremu czyta się płynnie i szybko. Jestem typem wielbiącym tajemnicę oraz główkowanie nad ich rozwiązaniem więc nie dziw się ten rozdział tak przypadł mi do gustu :) Na dodatek trochę szkoda mi Hayley :( No i nie mogę wspomnieć, o Charles'ie tym bardziej, że z góry zaprezentowałaś nam go jako Ian'a *.* Jego twarz idealnie pasuje do charakterku Charli'ego :D

    OdpowiedzUsuń